Recenzja świecy Twinkle Candle - Raspberry Whipped Cream

Hejka! Z racji, że mamy sezon idealny na palenie świec, przychodzę do Was z recenzją jednego wariantu zapachowego ze sklepu Twinkle Candle. Wiem, że może malina nie kojarzy się zimowo, no ale taką miałam i tylko taką mogę opisać. :D 




Na początek może coś z aspektów wizualnych - jestem pod wrażeniem tego jak produkt jest wykonany. Z dbałością o każdy szczegół, solidnie, minimalistycznie - to wszystko powoduje, że taka świeczka nie tylko chętnie zagości w Waszych domach, ale spokojnie można kupić ją na prezent dla bliskiej osoby. A kartonik, w którym umieszczona została świeca, jest na tyle twardy i solidny, że można przechowywać w nim później różne bibelotki. 


Przejdźmy teraz do tego, co w sumie najważniejsze - Andziaks często reklamuje te świece jako coś fenomenalnego, o bardzo intensywnym zapachu, który utrzymuje się w domu bardzo długo. No i powiem tak - według mnie tak nie jest, przynajmniej w tym wariancie jaki miałam. Przez chwilę faktycznie czułam taki kremowo malinowy zapach, niestety mocno mdlący no i to tyle - później świeca mogła się u mnie palić i palić, a ja nic mocnego nie czułam. A węch mam dobry, aż nadwrażliwy. Dodatkowo, mimo trzymania się wszystkich zaleceń z ulotki (wielki plus za dołączanie instrukcji jak palić świecę prawidłowo) - i tak się tunelowała i była problematyczna w całkowitym stopieniu się. Może za bardzo się czepiam, bo koniec końców to okiełznałam, ale musiałam się nagimnastykować. Wydaje mi się, że skoro 484 ml świecy kosztują 99 zł, to powinna jednak zrobić na mnie nieco lepsze wrażenie. Nuty zapachowe ze strony producenta: głowy - malina, serca - drzewo sandałowe i bursztyn, oraz bazy - wanilia.


Nie napiszę Wam czy polecam, czy nie - bo sama chcę sprawdzić jeszcze jakieś 2-3 warianty produktu, aby się przekonać, bo może po prostu ta malinka nie podeszła pod mój gust, ale póki co nie zrobiła na mnie fenomenalnego wrażenia. A szkoda.

Komentarze

Popularne posty